DASZ RADĘ! :)

Tym pozytywnym akcentem witam ponownie wszystkich czytelników! :)

Dziś chciałabym przedstawić książkę Joanny Podsadeckiej i zmarłego już niestety prawie rok temu księdza Jana Kaczkowskiego, o jakże motywującym dla mnie obecnie tytule "Dasz radę". :) Wybrałam ją celowo na sam początek mojej przygody z blogowaniem, żeby tym tytułem dodać sobie trochę wiary i motywacji, a także nieco się zobowiązać do tego, by starać się tu regularnie pisać, żeby ten blog nie stał się moją chwilową zabawą. Mam nadzieję, że to mi się uda. :)


Książka ta pochodzi z mojej prywatnej biblioteczki, a dostałam ją od mojego kochanego chłopaka, który zawsze potrafi trafić w mój gust ze swoimi prezentami. ;) Ogólnie nie lubię czytać zbyt szybko książek, nawet jak jest dobra (a raczej zwłaszcza jak jest dobra!), wtedy wprost uwielbiam rozkoszować się każdą stroną, ale w tym przypadku naprawdę ciężko mi było się oderwać!

Książka ma formę wywiadu (a te naprawdę uwielbiam), który został podzielony na poszczególne rozdziały, w których zostało poruszonych dużo ciekawych jak i ważnych kwestii, takich jak antykoncepcja, modlitwa, cierpienie, homoseksualizm, budowanie relacji w narzeczeństwie, małżeństwie, w rodzinie, w ponownych związkach. Ksiądz Kaczkowski odpowiada nie tylko na pytania zadane przez współautorkę książki, ale również przez internautów z serwisu Deon.pl, w których nierzadko zawarte są trudne życiowe historie, z którymi ludzie próbują się na przekór wszystkiemu zmierzyć i znaleźć w tym wszystkim miejsce na Pana Boga. Mając na uwadze jego chorobę, to jak się z nią zmagał, jak walczył o swoje puckie hospicjum oraz jego słowa wypowiedziane na łamach czy to telewizji czy gazet czy choćby własnych książek, to śmiało mogę powiedzieć, że był on "księdzem marzeń", którego każdy katolik, a nawet nie tylko, chciałby poznać i z nim porozmawiać. Kochał całym sercem Boga i ludzi. Był człowiekiem, który chyba wierzył we wszystkich, każdemu dodawał otuchy, nikogo nie potępiał, a przy tym cechował się dużą mądrością, łagodnością a jednocześnie stanowczością. Nie bał się śmierci, a przy tym robił wszystko, by nie sprowadzać jej do tematu tabu, lecz by była ona naturalnym etapem naszego życia, przeżytym z godnością i możliwie jak największym komfortem, nie tylko fizycznym ale także duchowym, co bardzo widać w tej książce. Potrafił każdego wysłuchać, zrozumieć i z charakterystycznym dla siebie humorem i ironią odpowiedzieć i doradzić, a gdy jakiś temat był rozległy, to bardzo chętnie zapraszał do siebie na dłuższą rozmowę. Jak sama autorka wspomina, nie chciał tylko mówić, co go denerwuje w księżach, twierdząc, że: "nie wystarczyłoby miejsca w książce". ;) Jednak uparcie podążał za Kościołem, choć czasem w niektórych kwestiach potrafił mieć swoje zdanie, jak każdy z nas, ale ufał w mądrość i prawość tej instytucji. A choć niestety już nie żyje, to wciąż będę gorąco polecać zapoznanie się z jego osobą, choćby przez jego książki, gdyż na pewno nie będzie to zmarnowany czas. Ja sama mam nadzieję, że resztę jego poprzednich utworów uda mi się gdzieś dorwać w niedalekim czasie i jak najszybciej je pochłonąć, bo są dla mnie naprawdę prawdziwą skarbnicą wiedzy, pomagającą zrozumieć pewne kwestie, a także dodają wiary w to, że są dobrzy ludzie na tym świecie, którzy chcą coś zrobić dla innych. :)

Ta pozycja jest niestety ostatnią rozmową z księdzem Janem, zmarł tuż przed wydaniem. Należy też wspomnieć, że współautorka była jego wieloletnią znajomą, która po części towarzyszyła mu w ostatnich chwilach jego życia w domu w Sopocie. Ostatnie strony książki zostały wzbogacone o kilka zdjęć z życia księdza Jana, które ukazują go w jego codziennej posłudze kapłańskiej, zwłaszcza wśród chorych i cierpiących. Są naprawdę piękne i wzruszające, szczególnie ostatnie z nich, na którym widzimy idącego w jasną ulicę księdza, co można odczytać jako jego odejście do dobrego miejsca, gdzie z pewnością czekał na niego Bóg. Muszę też dodać, że kupując te książkę, wspiera się Puckie Hospicjum pw. św. Ojca Pio założone przez księdza Jana Kaczkowskiego, więc zaopatrując się w nią nie tylko samemu dostarcza się przyjemności, ale jednocześnie pomaga w tak ważnym dla niego przedsięwzięciu. :) Także szczerze, całym sercem i bez wyrzutów sumienia mogę polecić tą pozycję, zwłaszcza osobom, które potrzebują otuchy i dobrego słowa, a także próbują dowiedzieć się, jak w tym dzisiejszym świecie szukać Boga.
Ja jej daję 5/5. :) 

Mam nadzieję, że mój opis w czymś komuś pomoże. :) Póki co serdecznie pozdrawiam i do następnego posta. :)
Katerina

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka