Bo jesteś TYLKO człowiekiem...

Dziś, po tej długiej przerwie, będzie troszkę poważniej niż zwykle. Ma to związek z tematyką książki, o której dziś wspomnę, której tytuł brzmi: "Bo jesteś człowiekiem. Żyć z depresją, ale nie w depresji" autorstwa Ewy Woydyłło. Wspomnę od razu na samym początku, że autorka jest psychologiem, który w swoim życiu zawodowym zajmuje się terapią uzależnień i współuzależnień, poradnictwem małżeńskim i rodzinnym oraz pomocą w rozwiązywaniu konfliktów w miejscu pracy, więc w tematyce jest na pewno zorientowana. Jest to moja pierwsza przeczytana pozycja książkowa na taki temat. Jak już wspominałam, bardzo lubię książki na tematy medyczne, a jako że ostatnio zaczęła mnie interesować trochę psychologia, to gdy tylko zobaczyłam ją na półce w mojej bibliotece, od razu postanowiłam po nią sięgnąć i sprawdzić, co też ciekawego może w niej być napisane. :) 


Przyznam, że nie czytało mi się ją ani zbyt szybko ani zbyt łatwo, być może spowodowane jest to tym, że temat ten nie należy do łatwych. W dzisiejszym świecie bardzo dużo mówi się o chorobie, jaką jest depresja, o tym jak co raz częściej zaczyna ona dotykać ludzi niezależnie od wieku. A choć w media jest o niej teraz tak głośno, to nadal niesie ze sobą jarzmo pewnego piętna i wstydu, a ludzie wciąż wolą czasem cierpieć i balansować na skraju życia lub śmierci, niż przyznać się do tego, że mogą być chorzy i że potrzebują pomocy. 

W słowach wstępu autorka pisze: 
"Zdrowienie z depresji widzę jak walkę lub może raczej jak ciągłą gotowość do walki o siebie przeciwko potworowi smutku, załamania, złości, nieufności, braku nadziei i zniechęcenia do życia. Proszę potraktować depresję jako nauczycielkę. Niedobrą, nieżyczliwą, chwilami złośliwą i okrutną. Ci, którzy pozwolą jej sobą zawładnąć, pozwolą jej wyuczyć siebie tych wszystkich zachowań, które są symptomami depresji. (...) Dajmy złej nauczycielce natychmiastowe wypowiedzenie. Zacznijmy oduczać się depresji, a więc pogrążania się w smutnych myślach, rozpamiętywania smutnych przeżyć, izolowania się od ludzi, zajmowania się tylko sobą, niereagowania na potrzeby innych. Najważniejsze jest to, by tej złej nauczycielce nie dać się przekonać, że "tacy już jesteśmy i nie ma na to rady"." 

Myślę, że w tych słowach Pani Ewa zawarła najważniejszą istotę tego, co chciałabym przekazać w swojej książce i tego, co czytelnik powinien z niej wynieść. I tu ją zdecydowanie popieram. Najgorzej jest się dać pochłonąć ponurym myślom, pozwolić na ich akceptacje i pogrążaniu się w nich, bez nadziei na lepszą przyszłość. Tu będę powtarzać za autorką, by nigdy nie pozwalać się owładnąć smutkowi, by mniej myśleć o sobie, a więcej działać, choć zdaję sobie sprawę z tego, jak osobom chorym jest bardzo trudno ruszyć się do jakiekolwiek działania, gdy nie ma się sił i czuję się totalny bezsens wszystkiego. Jednak kto tylko przezwycięży te trudności, dowie się, że tylko pokonanie siebie może przynieść jakieś efekty. :) 

W swojej książce autorka opisała wiele rad, jak radzić sobie, gdy depresja dotyczy osoby bliskiej, jak jej pomóc, co jej mówić, a czego unikać. Dowiemy się, że mówienie komuś w takiej sytuacji "weź się w garść" jest żadną pomocą i zrozumieniem, a samo wysłuchanie, przytulenie czy uśmiech mogą zdziałać cuda. Autorka opisuje również, jakie typy depresji się wyróżnia, a także pokrótce jakie są rodzaje leczenia, zwłaszcza te niemedyczne, takie jak grupy wsparcia czy praca z psychoterapeutą w różnej formie. Zaznacza także, że problem jest na tyle powszechny, że dotyczy wszystkich ludzi niezależnie od wieku, płci czy statusu. Pokazuje, że choroba w różnym stopniu dotyka kobiety, mężczyzn, dzieci, nastolatków, osoby starsze, bezrobotnych, artystów, homoseksualistów a nawet księży, z tymże w każdym przypadku będziemy upatrywać innego podłoża i początku choroby. W książce znajdziemy też kilka krótkich testów sprawdzających m.in. jaka jest nasza podatność na tą chorobę, jak radzimy sobie z problemami, czy też z rozstaniami i rozczarowaniami. Przede wszystkim jednak autorka podkreśla, że główny problem tkwi w nas, w naszym podejściu do wielu spraw, nakładaniu na siebie zbyt dużych obowiązków, a przy tym zaniedbywanie swojego zdrowia i własnych potrzeb i że od siebie powinien każdy z nas zacząć najpierw pracę.

Jednak muszę się przyznać, że pomimo tego wszystkiego, po jej przeczytaniu czuję mały niedosyt. W tego typu książkach szukam zwykle motywacji dla siebie, a poza wspomnianymi przeze mnie przesłaniami (które owszem są trafne, jednak podane bardzo ogólnikowo), nie ma prawie żadnych propozycji formy pracy nad sobą. Uważam, że książka ta jest bardzo dobra dla tych, którzy o depresji nie wiedzą raczej nic i chcieli by się zaznajomić z problemem. Osoby takie jak ja, które z tą tematyką miały już gdzieś niemałą styczność, nie znajdą w niej zbyt wiele nowości. Wydaje mi się też, że jest w niej wiele "suchych" informacji, chociaż co jakiś czas są wplatane historie pacjentów Pani Woydyłło, co według mnie zawsze podnosi walory w tego typu książkach, jednak wydaje mi się, że mogłoby być ich trochę więcej. Pomimo tego nie uważam jej przeczytanie za czas straconych, ale myślę, że będę jeszcze szukać innych książek o podobnej tematyce.

Obecnie moja ocena tej książki to: 3/5.
Pozdrawiam
Katerina

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka