Pozycja obowiązkowa dla zaawansowanych biegaczy (i nie tylko ;)) - "Urodzeni biegacze"

W ostatnim poście, który znajdziecie tu, zachęcałam Was do rozpoczęcia swojej przygody z bieganiem z magazynem "Bieganie dla kobiet krok po kroku", natomiast dziś chciałabym polecić książkę również z tym związaną, która według mnie powinna być pozycją obowiązkową w bibliotece każdego zapalonego biegacza. Choć myślę, że zwykły czytelnik, lubiący zaczytywać się w ciekawych reportażach, też powinien być co najmniej zachwycony, sięgając po te lekturę. ;) Mowa tu o książce Christopher'a McDougall'a pt. "Urodzeni biegacze. Tajemnicze plemię Tarahumara, bieganie naturalne i wyścig, jakiego świat nie widział" wydawnictwa Galaktyka.  Przyznam szczerze, że jakby nie "ochy" i "achy" mojego lubego (❤) na jej temat to w życiu bym o niej nawet nie usłyszała i myślę, że mogłaby być to dla mnie nie mała strata. ;) Trochę długo się do niej zabierała, ale jak już mi się udało, to wprost nie mogłam się od niej oderwać
Głównym bohaterem książki jest sam autor, dziennikarz wojenny i miłośnik sportów ekstremalnych, który w wieku 40 lat postanawia zacząć biegać. Wciąż jednak dręczą go kontuzję, uniemożliwiające uprawianie tego sportu. Każdy lekarz, do którego trafia, rozkłada ręce i każe mu porzucić bieganie. Gdy jednak zostaje wysłany przez swojego pracodawcę do Meksyku, dowiaduję się o tajemniczym plemieniu Tarahumara zwanym też Rarámuri (Biegający Ludzie), którzy żyjąc w trudno dostępnym Miedzianym Kanionie, z dala od wszelkiej cywilizacji, dziennie pokonują nawet kilkaset kilometrów, co wcale nie jest dla nich nie wiadomo jakim wyczynem! Co jeszcze dziwniejsze biegają we własnoręcznie wykonanych sandałach, a kontuzje są dla nich prawie zupełnie obce. Autor postanawia ich odnaleźć, pokonując ciężką drogę i przyjrzeć się im z bliska, by poznać sekret ich sprawności i natury. Między czasie dowiaduje się o niejakim Caballo Blanco - Biały Koniu, przybyszu z USA, który widziany ciągle w biegu, wciąż pojawia się gdzieś i znika, przy tym mieszka w jakimś ulepionym przez siebie domku na totalnym odludziu na wzór tajemniczego plemienia i który może okazać się kluczem do poznania ich świata. Pozostała jednak tylko kwestia, czy on rzeczywiście istnieje, czy jest tylko legendą lub duchem, wymyślonym przez tubylcu...Christopher postanawia to sprawdzić i wyrusza na jego poszukiwanie, by dowiedzieć się, kim on tak naprawdę jest. Jednak cała książka nie jest oczywiście tylko o tym. :) W tej historii wiele dowiadujemy się na temat terenów, przez które przedziera się główny bohater, tamtejszych ludzi, szczególnie ze wspomnianego plemienia Biegających Ludzi, których poznanie dało początek tej książce. Dużą rolę w niej odgrywa samo bieganie, jako sport wymagający naprawdę wiele pracy i techniki, ale też dający wiele radości, który prawdziwie można pokochać i zamienić go w rzecz tak prostą jak oddychanie. Autor przedstawia wielu słynnych biegaczy, naukowców związanych z tym światem i ich poglądów, a także najtrudniejsze górskie maratony. Naprawdę nie sądziłam, że jest to aż tak rozbudowany pod względem teoretycznym jak i praktycznym sport! Aż od razu po lekturze zachciało mi się biegać. ;) Jesteśmy też świadkiem niesamowitego i morderczego wyścigu, w którym autor wraz z jednymi z najodważniejszych ultramaratończyków, no i oczywiście zawodnikami z plemiona Tarahumara, bierze udział, a cała relacja trzyma w napięciu niewiele gorzej niż najlepszy kryminał. Z 325 stron książki może jedynie 20 było dla mnie trudne do przebrnięcia. Owszem, zdarza się autorowi w dużych ilościach przytaczać wyniki prac naukowych, jednak sposób ich przedstawienia sprawia, że naprawdę czyta się je z zaciekawieniem. Myślę, że zwłaszcza zawodowi biegacze na pewno nie pogardzą takimi dawkami przydatnych informacji. ;) Przykładowo autor przytacza ciekawą teorie, w której pada stwierdzenie, że te nowo projektowane buty do biegania, z tymi wszystkimi cudownymi bajerami, w których produkcjach ciągle prześcigują się najlepsi producenci obuwia, są główną przyczyną kontuzji u wielu biegaczy! Także teraz już wiem, że wcale nie potrzebuję nowy butów, a moje wciąż wygodne stare adidasy nadają się do biegania idealnie (także kolejna wymówka od niego musiała zostać u mnie wykreślona ;)).

Naprawdę z największą szczerością mogę polecić każdemu zainteresowanemu tę książkę. Styl pisania sprawia, że, jak dla mnie, jest to świetnie napisany reportaż. Postacie, miejsca i wydarzenia przedstawione są realnie i spójnie ze sobą, a ich kompozycja sprawia, że czytelnik nie powinien w żadnym miejscu książki się zgubić. Nie lubię czytać za bardzo kryminałów, ale ta historia może się z nimi równać, a momentami, według mnie, jest nawet bardziej nieprzewidywalna i trzymająca w napięciu niż nie jeden dreszczowiec. Miłośnikom powieści może nie do końca przypadnie do gustu, jednak myślę, że ryzyko jej czytania nie jednemu wyjdzie na dobre.

Moja ocena: 4,5/5

Mam nadzieję, że kogoś zainteresowałam tą książką. :) Może ktoś już miał z nią do czynienia? Zapraszam do komentowania!

8 komentarzy :

  1. Ja jestem zainteresowana. Zapisuję sobie ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo. :D Mam nadzieję, że się spodoba. :)

      Usuń
  2. Musiałabym więcej reportaży czytać... tylko ja po prostu nie mam jak włożyć ich w "grafik" XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapisuję sobie ten tytuł! Chętnie sięgnę po tę pozycję :)
    Sandicious

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się ogromnie. :) Mam nadzieję, że nie pożałujesz. :)

      Usuń
  4. O ciekawie piszesz o tej książce.Pozdrawiam po raz pierwszy:)))
    https://czytanestrony.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziekuję. :) Książka również jest ciekawa. :) Też pozdrawiam i gorąco zapraszam ponownie. :)

      Usuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka